powrót do - Rozwój Duchowy
Kilka słów o przemocy.
Artykuł napisany podczas wojny w Iraku w marcu 2003 roku
W zeszłym roku mój nauczyciel, don Miguel Ruiz leżał bez świadomości przez dwa miesiące po ataku serca. Kiedy zdecydował się powrócić na ten świat powiedział, że najbardziej szokującą rzeczą, z której zdał sobie sprawę było jak agresywne i pełne przemocy jest nasze społeczeństwo. Zacząłem zwracać uwagę na tą sprawę.
Dziś rano włączyłem radio i przyszło mi do głowy, że odbieram jakąś iracką relację wojenną. Ktoś mówił: "Poszliśmy po krew. Wiedzieliśmy, że nie ma odwrotu. Nie jestem dumny z kilku rzeczy, które musieliśmy zrobić, ale wiedzieliśmy, że chodzi o nasze przetrwanie." Wyobraźcie sobie, jak się zdziwiłem, gdy zorientowałem się, że słucham koszykarza opowiadającego o wczorajszym zwycięskim meczu.
Dużo zostało napisane na temat przemocy, na którą narażeni są młodzi ludzie, gdy korzystają z tak zwanych rozrywek /gry video, filmy, tv, i wiele sportów/ oraz o okropieństwach konfliktów rasowych, czy porachunków gangsterskich. Zastanawiam się, dlaczego nie mówimy o przemocy, na którą narażona jest także cała reszta ludzi. Rzeczywiście, żyjemy w agresywnym społeczeństwie, czego dowodem są nasze rozrywki, gry i nasze wojny. Podobno w tej chwili na całym świecie toczy się około 100 wojen Zyjemy w kulturze agresywnych Ludzi.
Nauki tolteckie, nauczane przez don Miguela Ruiza, pokazują nam, że każdy człowiek śni swój własny indywidualny sen, oparty na jego własnych przekonaniach i indywidualnym sposobie interpretowania rzeczywistości. Nie ma dwóch osób, które śniłyby taki sam sen, ponieważ każda osoba jest warunkowana przez inne opnie, fakty, filtry, umowy, przekonania i inne zniekształcenia rzeczywistości.
Konflikty i przemoc pojawia się pomiędzy małżonkami, między rodzicami i dziećmi, przyjaciółmi, narodami, sąsiadami, czy kochankami wtedy, gdy nie ma wzajemnego poszanowania dla przekonań i wierzeń innych. Gdy jedna strona ma potrzebę, by jej sen był właściwy, musi udowodnić, że sen drugiej strony jest niewłaściwy. A ponieważ nikt nie chce nie mieć racji - każdy musi o tą rację walczyć. A w walce o posiadanie racji nie ma zwycięzców.
Wyzwaniem dla nas, jeśli chcemy żyć w zdrowszym i bardziej pokojowym świecie, jest posiadanie świadomości, że nasz sen osobisty jest unikalny dla nas i że nie ma nic wspólnego z innymi osobami. Nikt się nie myli, wszyscy mają rację, gdyż każdy śni swój własny sen i jego wersja rzeczywistości jest całkowicie doskonała dla niego.
Dla wielu osób najwięcej przemocy znajduje się w ich własnych umysłach. Wydaje mi się, że to właśnie jest największy problem. Tak niewielu ludzi żyje naprawdę w spokoju umysłu. Kto z nas nie osądza się sam, aby potem się ukarać za wyimaginowane błędy i porażki? Posłuchaj własnego umysłu. Czy słyszysz konflikt i przemoc? Czy czujesz tą złość, która mieszka w tobie, złość na siebie za to, że nie dorastasz do tych wyśrubowanych standardów narzuconych ci przez jakiś wewnętrzny głos? I czy czujesz tą ranę, która kradnie ci siłę życiową gdy jesteś osądzany tak bezlitośnie. Wsłuchaj się w siebie. Tu w środku jest konflikt, przemoc. W środku jest wojna.
Aby żyć w świecie pełnym pokoju, musimy zakończyć konflikt i przemoc, które żyją w naszych umysłach i które są potem projektowane na nasze ciała, innych ludzi, inne kultury, naszych rodziców i dzieci, i na naszą planetę. Musimy nauczyć się żyć w pokoju z samymi sobą, pokochać naszą unikalność i pozwolić sobie na bycie po prostu tym, czym i kim jesteśmy. To jest prosty pomysł, ale trudne zadanie. Czy potrafisz pokochać i zaakceptować wszystkie sny i systemy przekonań, które mieszkają w twoim własnym umyśle? Każdy ma swoją własną historię i jeśli każdy jest szanowany, zakończysz konflikt, który żyje wewnątrz ciebie. A zakończenie konfliktów w naszych własnych umysłach z pewnością prowadzi do końca przemocy na świecie.
Jak w środku, tak i na zewnątrz.
Bo są fascynujące czasy. Wierzę, że jako Ludzie posiadamy naturę opartą nie na strachu i przemocy, lecz na Miłości. Wyzwaniem jest o tym ciągle pamiętać. I znaleźć pokój w sobie.
Autor: Allan Hardman
Tłumaczenie: Marcin Żarek